Prywatność może wkrótce stać się przestarzała — ale jakim kosztem?

Prywatność może wkrótce stać się przestarzała — ale jakim kosztem?
KREDYT WZROKU:  

Prywatność może wkrótce stać się przestarzała — ale jakim kosztem?

    • Autor Nazwa
      Jay Martin
    • Autor Twitter Uchwyt
      @DocJayMartin

    Pełna historia (użyj TYLKO przycisku „Wklej z programu Word”, aby bezpiecznie skopiować i wkleić tekst z dokumentu programu Word)

    Technologia cyfrowa dała nam łatwość i komfort uzyskiwania tego, czego chcemy niemal natychmiast. Wszystko, co musimy zrobić, to przejść do trybu online i uzyskać dostęp do niekończących się usług, treści do pobrania i wielu platform mediów społecznościowych. Oczywiście oznacza to pominięcie tych wszechobecnych warunków określających gromadzenie danych, wykorzystanie i inne udziały w naszych prywatnych informacjach. Prawie wszyscy w końcu akceptujemy potencjalne konsekwencje kliknięcia „Zgadzam się”, niezależnie od tego, czy przeczytaliśmy – a tym bardziej rozumiemy – prawo, czy nie, i dlatego akceptujemy zalew reklam wyselekcjonowanych „Z powodu twojego zainteresowania” w wszystkie jego iteracje.  

     

    Tam, gdzie kiedyś mogło być oburzenie, teraz panuje po prostu obojętność. Dla wielu, po zbiorowym wzruszeniu wirtualnymi ramionami, pojawia się chęć zrobienia więcej tego samego z następną witryną lub aplikacją. Zgadzam się, angażuj, otrzymuj reklamy. Powtarzać. 

     

    Czy to oznacza, że ​​nasze podejście do prywatności — i to, jak cenimy nasze dane osobowe — zmieniło się, szczególnie w stosunku do tych, którzy są bardziej podłączeni do cyfrowego świata? The Raport Pew 2016 na temat prywatności i informacji wskazuje, że chociaż większość Amerykanów woli, aby ich informacje nie były wykorzystywane do innych celów, postrzegają to również jako konieczną konsekwencję dostępu online. 

     

    Nie uwzględnia to nawet tych, którzy nie tylko chcą udostępniać swoje dane osobowe, ale także aktywnie dzielą się własnymi historiami na osobistych stronach, blogach lub platformach mediów społecznościowych.  

     

    W miarę jak technologia cyfrowa staje się coraz bardziej integralną częścią naszego życia, granica między przestrzenią osobistą a informacjami publicznymi coraz bardziej się zaciera — i dlatego niektórzy uważają, że debata między prywatnością a inwigilacją dobiegła końca, a rezygnacja z danych osobowych jest przesądzona wniosek. 

     

    Ale czy ludzie naprawdę nie mają nic przeciwko temu, czy też po prostu nie są świadomi tego, co dzieje się z powodu zrzeczenia się ich praw? Czy naprawdę rozważyliśmy konsekwencje zezwolenia na udostępnianie naszych danych osobowych? 

     

    A może debata między prywatnością a inwigilacją powinna się zakończyć? 

     

    Wygoda dla prywatności: chętny kompromis 

    Dla Rega Harnisha, dyrektora generalnego GreyCastle Security, nowojorskiego dostawcy usług w zakresie cyberbezpieczeństwa, koncepcja prywatności, zgodnie z pierwotnymi wyobrażeniami, już minęła. Mówi: „za 10-15 lat będziemy rozmawiać o prywatności tak, jak obecnie mówimy o telefonach obrotowych – nie będziemy”. Pojęcie prywatności zostało całkowicie zrewolucjonizowane.  

     

    Utrzymuje, że istnieją korzyści dla świata bez naszej obecnej koncepcji prywatności, jaką znamy. Dla niego „wiele naszych danych i metadanych jest już wydobywanych i udostępnianych rządom i organizacjom, takim jak NSA. Duże ilości danych w rękach nielicznych mogą być niebezpieczne, ale świat, w którym demokratycznie dzieli się tymi informacjami, pomaga wyeliminować to niebezpieczeństwo… i wyobraź sobie świat, w którym naukowcy lub badacze medyczni mogą korzystać z dokumentacji medycznej miliardów ludzie… medyczne przełomy i odkrycia następowałyby w niespotykanym dotąd tempie”.  

     

    Harnish uważa, że ​​ten kompromis jest po prostu kolejnym przejawem historycznej gotowości społeczeństwa do rezygnacji z czegoś dla bogactwa lub wygody. Mówi: „pojawienie się Internetu dało nam dostęp do większej wygody niż kiedykolwiek wcześniej, a ceną za to jest pewien poziom prywatności. Społeczeństwo, które obejmuje każdego z nas, w końcu zadecyduje, czy chcemy się pod tym podpisać, i założę się, że wszyscy to zrobimy”. Ponieważ coraz więcej ludzi akceptuje mniej prywatności, wartości te zostaną wchłonięte przez ducha czasu. 

     

    Zamiast potępiać fakt, że informacje są tak łatwo dostępne, uważa, że ​​należy skupić się na zarządzaniu ryzykiem i ochronie tego, co uważamy za cenne informacje. Należy przeznaczyć zasoby na identyfikację tych aktywów i egzekwowanie środków bezpieczeństwa. Ta zmiana nastawienia oznacza po prostu, że powinniśmy być bardziej świadomi tego, czym się dzielimy, a co zachowujemy dla siebie. 

     

    Jako orędownik ochrony prywatności i bezpieczeństwa w Internecie, August Brice błaga, by się z tym nie zgodzić. Uważa, że ​​tak naprawdę nie wiemy, czym się dzielimy i jak bardzo się dzielimy. A może co ważniejsze, że nie mamy kontroli, gdy zrezygnujemy z tych danych. Mówi: „wielu nie wie, co potencjalnie ujawniają o sobie i jak to się może stać. Kiedy polityka prywatności Facebooka deklaruje, że może zbierać informacje, które „tworzysz lub udostępniasz, wysyłasz lub komunikujesz się”… oznacza to, że wszelkie utworzone, ale nieudostępnione posty mogą być nadal gromadzone”. Wskazuje na to, jak posty na Facebooku, czy wersje robocze w Gmailu teoretycznie nadal można uzyskać do nich dostęp — a zatem z nich korzystać — nawet jeśli nigdy nie opublikowaliśmy ani nie wysłaliśmy treści.  

     

    Przyznając, że społeczeństwo rzeczywiście dobrowolnie wymienia prywatność na wygodę, ostatecznie bardziej szkodliwe, mówi Brice, jest nieświadomość konsekwencji tych ustępstw. Ostrzega, że ​​wykracza to poza logowanie na stronie internetowej lub pobieranie aplikacji, a nawet inteligentne telewizory, asystenci osobiści lub routery Wi-Fi dyskretnie, ale aktywnie zbierają informacje o nas. Brice pyta: „A co, jeśli wszystko, co dotyczy ciebie, zostało zebrane cyfrowo i ujawnione, nie tylko to, co opublikowałeś online, ale nawet twoje myśli i przemyślenia? Powinniśmy chronić nasze dzieci przed tym niebezpieczeństwem”. Boi się o przyszłość, w której ktoś będzie mógł mieć całą dokumentację dostępną online. 

     

    Czy każdy nadzór jest zły?  

    Ben Epstein, starszy doradca Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obronie (DARPA), twierdzi, że lepszą odpowiedzią jest to, że wraz ze zmianą technologii i usług debata również odrodzi się sama. Dostrzega zmieniające się podejście, zgodnie z którym „młodsi ludzie nie wydają się przejmować udostępnianiem swoich informacji, a tym bardziej byciem przez kogokolwiek„ inwigilowanym ”. Miliardy użytkowników Snapchata, Facebooka, Instagrama itp. chętnie dzielą się każdą swoją myślą i każdym słowem”. 

     

    Epstein utrzymuje, że społeczeństwo ma mniej skrupułów, jeśli chodzi o dostęp do informacji, co również spowodowało zmianę modelu biznesowego wielu dostawców. Mówi: „ze względów praktycznych nikt i tak nie czyta zastrzeżeń. Obecnie ludzie oczekują, że Internet będzie „darmowy” lub „niski koszt”, dlatego teraz gromadzenie i wprowadzanie do obrotu danych osobowych staje się o wiele bardziej wartościowe niż zwykłe płacenie za dostęp lub usługę”.  

     

    Epstein działa również w dziedzinie „zgodnego z prawem przechwytywania”, co daje należycie uznanym władzom prawo do śledzenia komunikacji osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa. Jako Chief Strategy Officer firmy świadczącej legalne usługi przechwytywania na całym świecie, uważa, że ​​w XXI wieku jest to niezbędny element utrzymania prawa i porządku. Rozumie obawy związane z rządami szpiegującymi swoich obywateli, ale podtrzymuje konieczność skutecznego śledzenia działalności przestępczej. Mówi: „większość zachodnich rządów rozumie, że prywatność jest oczekiwaną normą, ale jednocześnie środki prowadzenia (zgodnego z prawem) nadzoru w celu zapewnienia bezpieczeństwa publicznego nie mogą być zmniejszane wraz ze zmianą sposobów komunikacji. Nakazy uprawniające do legalnej inwigilacji obejmują wiele kroków uzasadniających ich wydanie, ale są warte zachodu, aby uniemożliwić złym aktorom zakłócanie sieci, angażowanie się w kradzież, a nawet wywoływanie terroru”.  

     

    Michael Geist jest profesorem prawa na Uniwersytecie w Ottawie, Kanadyjską Katedrą Badań nad Internetem i Prawem Handlu Elektronicznego oraz jednym z najwybitniejszych kanadyjskich ekspertów w dziedzinie prywatności i nadzoru w Internecie. Uważa on, że debata powinna być daleka od zakończenia, ponieważ troska opinii publicznej o prywatność ich informacji musi pozostać głównym problemem. A profesor Geist nie zgadza się z poglądem, że społeczeństwo przyzwyczaja się do dzielenia się i inwigilacji jako zwykłego kosztu prowadzenia działalności, i przedstawia jako dowód najnowszy raport Komisji ds. Prywatności, w którym skargi przeciwko instytucjom finansowym pozostają na szczycie listy. 

     

    Co ważniejsze, Geist mówi, że należy dokonać rozróżnienia między udostępnianiem informacji a inwigilacją. Zwraca uwagę na „dużą różnicę między udostępnianiem informacji, które obejmuje dobrowolne ujawnianie informacji, a inwigilacją, w której informacje są gromadzone bez zgody odpowiedzialnych organizacji, takich jak rząd… pozostaje mniej entuzjastycznie nastawiony do śledzenia (danych osobowych) przez firmy”. 

     

    Ze względu na szybki postęp technologii cyfrowej większość istniejących przepisów dotyczących prywatności jest postrzegana jako przestarzała lub niemożliwa do zastosowania. Ironia polega na tym, że wiele aplikacji lub usług jest w rzeczywistości chronionych przed zgodnym z prawem przechwyceniem. Urządzenia mobilne i aplikacje mają usługi szyfrowania, które bardzo dobrze zabezpieczają dane użytkowników, które doprowadziły do ​​dobrze udokumentowanych konfliktów. Epstein uważa, że ​​rządy mogą w końcu narzucić bardziej rygorystyczne – i być może kontrowersyjne – przepisy, które mogą ułatwić inwigilację w interesie zapobiegania przestępczości.  

     

    Podobnie jak Epstein, Geist uważa, że ​​znalezienie równowagi między prywatnością a odpowiedzialnym nadzorem jest niezbędne i będzie to nadal ważna kwestia w przyszłości. Mówi: „rządy muszą ustanowić skuteczny nadzór nad działaniami inwigilacyjnymi, aby zapewnić brak nadużyć, czy to w formie nakazów dostępu, czy przeglądów tego dostępu przez zaufane strony trzecie… i powinny istnieć przejrzyste raporty, aby opinia publiczna wiedziała, jak to się dzieje (zebrane) informacje są wykorzystywane”. 

     

    Nawet jeśli Internet rzekomo nie zna granic, w rzeczywistości geografia nadal ma znaczenie i nadal podlegamy istniejącym prawom w domenach fizycznych. „Jeśli zasady dotyczące prywatności mogą się różnić w różnych krajach”, pyta Geist, „powinniśmy zapytać, w jaki sposób te krajowe wybory są honorowane lub szanowane przez globalne lub międzynarodowe firmy”. Jurysdykcje są trudne jak te wybory zostały obalone, dowód na to, że debata jest nie tylko daleka od zakończenia, ale także bardziej zniuansowana niż ten prosty kompromis. 

    Tagi
    Kategoria
    Tagi
    Pole tematu

    PRZYSZŁY CZAS